Długa droga do... prysznica !


Vincenz Priessnitz

Prysznic! Korzystamy z tego wspaniałego urządzenia i jego posiadanie uważamy za rzecz tak naturalną, że nawet nie zastanawiamy się skąd się wziął? Kto wpadł na tak genialny pomysł i jak został on upowszechniony? Otóż, chyba wszystkim znany jest fakt, że XIX wiek nie słynął z zamiłowania do czystości. Oglądamy wspaniałe obrazy, na których widzimy piękne toalety kobiet, eleganckie fraki i cylindry panów. Nie możemy jednak poczuć zapachów unoszących się wokół nich. Może to i lepiej, bo nie byłyby one zbyt przyjemne, ale czy jest się czemu dziwić?
 Łazienki należały wtedy do rzadkości. Bogate warstwy społeczne urządzały je wprawdzie w swoich pałacach, lecz dla mniej zamożnych pozostawała, co najwyżej, miska i dzbanek z zimną wodą. Nie przyczyniały się też do poprawy sytuacji na tym polu uznane autorytety, które z pełnym przekonaniem wpajały ludziom, że zbytnia higiena może przyczynić się do utraty zdrowia. No a skoro specjaliści tak twierdzili, trzeba było stosować się do ich zaleceń. 
W roku 1815 zdarzyło się jednak coś, co zaczęło zmieniać istniejący stan rzeczy. Właśnie wtedy nikomu nieznany, 16 letni biedny, niewykształcony chłopak z Grafenberg (dzisiejsze Czechy) spadł z konia i połamał sobie żebra. Nie stać go było na opłacenie medyka. Cierpiał bardzo, a więc postanowił pomóc sobie sam. Mimo braku wykształcenia miał znakomitą pamięć i silnie rozwinięty zmysł obserwacji. Szczególnie pasjonowała go przyroda. Jako młody chłopiec obserwował ją i zapamiętywał jakie płynęły z tych obserwacji wnioski. Kiedyś zobaczył jak młoda sarna, postrzelona przez myśliwego, wyleczyła zranioną nogę zanurzając ją w źródle, albo jak wędrowny włóczęga wyleczył kulejącą krowę stosując okłady z zimnej wody. Podobnych obserwacji było więcej. Kiedy więc sam uległ wypadkowi postanowił je wykorzystać w leczeniu połamanych żeber. I choć nikt nie dawał mu szans na wyleczenie, udało mu się to doskonale, gdy zastosował zimne okłady wodne i mocne obwiązywanie klatki piersiowej. Leczenie trwało rok, lecz przyniosło skutek.
Chłopcem tym był Vincenz Priessnitz (1799-1851), późniejszy propagator hydroterapii i metod z nią związanych,  które doprowadziły do powstania urządzenia, nazwanego od nazwiska twórcy.....prysznicem.( polska nazwa)

Prototyp współczesnego prysznica
Okoliczni mieszkańcy Grafenbergu uznali, że to cud. Zaczęli szukać u niego pomocy. Zajmował się nimi po swojemu. Leczył wodą połamane stawy rąk i nóg, wylewy podskórne, choroby przewodu pokarmowego, reumatyzm, artretyzm itp. Jego sława rosła. Aby sprostać zapotrzebowaniu zmuszony był w 1822 roku przebudować swój drewniany dom, tak aby znalazło się w nim osobne pomieszczenie przeznaczone do leczenia. Praktycznie była to pierwsza na świecie placówka wodolecznicza. W 1838 roku Priessnitz otrzymał od władz oficjalną zgodę na prowadzenie uzdrowiska. Już w tym samym roku rozpoczęła się budowa, a rok później leczyło się u niego 1500 pacjentów z różnych warstw społecznych. Zwieńczeniem jego starań i pracy był przyjazd 120 lekarzy, którzy mieli przyglądać się działalności uzdrowiska, uczyć się metod Priessnitza po to, by podobne placówki powoływać w innych krajach europejskich. 


Z tych zawodowych doświadczeń zrodził się pomysł, by  wykorzystać obserwowane w naturze zródło, do polewania wodą pacjentów. Zamontował więc przy nim długie rynny, a wodę skierował na stojącego niżej pacjenta. Ponieważ jednak ten sposób można było stosować tylko latem, postanowił to samo zrobić w pomieszczeniu zamkniętym. To wtedy powstały specjalne zbiorniki, z których na głowy pacjentów lała się woda. Z czasem patent ten uległ udoskonaleniu aż do powstania dzisiejszych pryszniców. Zanim jednak upowszechniły się, do tego stopnia jak ma to miejsce dzisiaj, upłynęło sporo czasu. W latach sześćdziesiątych XX wieku były już w każdym nowo wybudowanym mieszkaniu, lecz traktowane były jako dodatek do wanny, w której równie często moczono pranie czy przetrzymywano karpia na święta, jak się kąpano. Dopiero lata dziewięćdziesiąte przyniosły zdecydowanie zauważalną zmianę. Prysznic stał się nieodzowny.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Małe elegantki....Moda dziecięca w XIX wieku. cz.1

Tajemnicze odkrycie w paryskim apartamencie...

Evelyn Nesbit - pierwowzór Ani z Zielonego Wzgórza