Nie samą pracą człowiek żyje! Niby oczywiste, ale w XIX wieku większość pracodawców, zatrudniających do swoich domów służbę, zapominała o tym fakcie. Służące były niezbędne, ale nie cenne, nie warto było poświęcać im uwagi. Panowało wtedy powszechne przekonanie, że praca w mieście jest, dla tych wywodzących się przeważnie ze wsi dziewcząt, dostatecznym wyróżnieniem i nagrodą. Nie widzieli wiec potrzeby zatroszczenia się o ich elementarne prawa. Obowiązki natomiast wyznaczali i egzekwowali bardzo skrupulatnie. To, że nie zapewniano im godziwych warunków bytowych i słabo opłacano, że obarczano pracą po 14-18 godzin, bez możliwości wypoczynku, wolnego od pracy dnia, nie dziwiło nikogo i było w pełni akceptowane. Chcąc żyć w mieście stosowały się do wymagań swoich chlebodawczyń, były pokorne, ciche, gotowe na każde wezwanie, a w skrytości ducha marzyły, by jakimś cudem zaoszczędzić trochę pieniędzy i jak najszybciej wyjść za mąż i żyć swoim własnym życiem.
Czasami jednak, w monotonii takiego znojnego, mało satysfakcjonującego życia, pojawiała się tęsknota za czymś innym, lepszym. Marzenie, by choć na krótki czas zapomnieć o tym kim się jest i choć przez chwilę poczuć się.... jaśnie panią.
Zatem więc, kiedy pani nie widziała .....
Komentarze
Prześlij komentarz